Geoblog.pl    kostka    Podróże    Autostopem do Maroka - 2008    marokańskie krupówki
Zwiń mapę
2008
22
lip

marokańskie krupówki

 
Maroko
Maroko, Maraksh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3811 km
 
W stronę Marrakeszu wyruszamy koło południa. Oczywiście Zaid pakuje nas do busika kolejnego swojego kolegi. Okazuje się to lepszą opcją niż autobusy, które są i droższe i jadą całe wieki… Szybkie pożegnanie z Zaidem, wymiana adresów i jego ostatnie rady dotyczące naszej wędrówki na Toubkal - zachowuje się jak nasza matka :)
Droga ładna, wiedzie przez Atlas Wysoki. Oczywiście Joseph (ów kolega – kierowca busa) całą drogę o wszystko wypytuje, opowiada o Maroku, pyta o Polskę; na koniec podwozi prawie pod samą medinę.
Marrakesz stanowił punkt obowiązkowy w Maroku. Każdy mówił, że trzeba zobaczyć, że jest niesamowity, że cudowne miasto…. Nie wiem czy fakt, że to już jeden z ostatnich punktów trasy po Maroku, czy wcześniejszy pobyt na weselu, dłuższy czas spędzony z Marokańczykami…. Wszystko to razem sprawiło, że Marrakesz raczej mnie „zniesmaczył” niż zachwycił. Być może, gdybym przyleciała tu samolotem i byłby to pierwszy dzień w tym kraju, zachwyciłabym się innością, i tym wszystkim czym zachwyciłam się w Tangerze. Ale po tylu dniach w „prawdziwym” Maroku….
To pierwsze turystyczne miasto na naszej trasie. Przez główny plac Dżemaa el – Fna przewijają się tysiące ludzi. Miejscowi co chwilę zaczepiają i chcą mi sprzedać dosłownie wszystko – od różnorakich pamiątek, po jedzenie czy nawet zwyczajne chusteczki higieniczne. Zatrzymują mnie zaklinacze węży i chcą bym je potrzymała, zrobiła zdjęcie. Krzyczą za mną kobiety, że koniecznie powinnam sobie zrobić hennę. Mam wrażenie jakbym była na naszych zakopiańskich Krupówkach – tyle, że kilka razy większych. Chyba po pierwszej godzinie mam już dość tego tłumu…
Pierwsze zdjęcie jakie zrobiłam w Marrakeszu było za namową kelnera.. Był bardzo zdziwiony, że same nie prosimy o zdjęcie z nim, a wręcz nie chcemy. Trudno – chciał więc zrobiłyśmy :)
Miasto to jest na pewno dobre na zakupy. Suki przylegają do głównego placu i można kupić tam wszystko, i wyszlifować umiejętność targowania się. Ja dokupiłam tam pierdółki dla wszystkich pozostałych mi bliskich osób, dla których jeszcze nic nie miałam.
Nocą na placu Dżemaa el – Fna odbywa się niesamowite przedstawienie. Wylegają wtedy rozmaici tancerze, zaklinacze węży, kuglarze, kaznodzieje… Wszędzie przy nich gromadzą się tłumy, które co rusz reagują żywo bądź to oklaskami, okrzykami; miejscowi wdają się w dyskusje. Nad całym placem unosi się gigantyczny dym… z grilla i kuchni. Można wtedy na placu zjeść dosłownie wszystko. Jedna część to olbrzymia kuchnia, gdzie posilają się i turyści i miejscowi. Na całym placu poustawiane są co rusz budki ze świeżym sokiem z pomarańczy. Cena jest groszowa, a sok przepyszny. By to wszystko obejrzeć zasiadłam na tarasie jednej z kawiarenek na samym placu. Widok jest rzeczywiście niesamowity.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kostka
Konstancja Pawlik-Szałata
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 60 wpisów60 3 komentarze3 461 zdjęć461 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
25.05.2007 - 12.11.2007
 
 
08.07.2008 - 02.08.2008
 
 
11.08.2008 - 16.08.2008