Geoblog.pl    kostka    Podróże    Autostopem do Maroka - 2008    expresem wszerz Niemiec :)
Zwiń mapę
2008
01
sie

expresem wszerz Niemiec :)

 
Niemcy
Niemcy, Koblenz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6523 km
 
Zważywszy na wczesną porę udałyśmy się najpierw na poszukiwania następnego kierowcy. Czas nie był najlepszy – był to piątek wieczór. Większość kierowców na parkingu zjechała tu na cały weekend. Niemniej znalazłyśmy Niemca, który miał zamiar ruszyć o 3 nad ranem i chciał jechać aż do do godz 7 ( o tej porze zaczynał obowiązywać weekendowy zakaz poruszania się TIRów po drogach). Jechał w naszą stronę i to dość pokaźny kawałek. Umówiłyśmy się z nim, że zjawimy się przed autem ok. 3, i że będziemy spać na tym parkingu pod namiotem. Obliczyłam sobie, że jeśli tam będziemy o 7 rano, to w dalszej drodze nawet wlokąc się osobówkami i jadąc tragicznie małymi odległościami – nie ma innej rady – powinnyśmy następnego dnia zajechać do Wrocławia. Uradowana wysłałam smsa z radosną nowiną, i otrzymałam zwrotnego, że w takim razie sernik dla mnie „zaczyna się robić” :)
Mojego cudownego humoru dopełniły drobiazgi typu prysznic, zakupy na stacji i związana z tym przepyszna kolacja. Nasz kierowca (jak każdy, którego spotykałyśmy) gościł nas jakbyśmy były u niego w domu. Zrobił przepyszną jajecznicę, a potem pokazał piwko. Stwierdziłyśmy, że namiot rozbijemy przed samym snem. Wieczór był super, ciekawe rozmowy, a nawet fajne programy w telewizorku, który był w kabinie (a antena zamontowana na drzwiach auta). Z czasem stwierdziliśmy, że chyba nie położymy się spać tylko doczekamy do tej 3. Darek też zjechał na ten parking na cały weekend, więc nie musiał rano wstawać. Myślę, że koło godziny 2 już nie dawaliśmy rady. Nastawiając kilka budzików stwierdziliśmy, że zdrzemniemy się. Darek poszedł spać na górne łóżko – a my na dolne, bo na godzinę szkoda było rozkładać namiot. Taa… Nie muszę chyba dodawać, że nie obudziłyśmy się za godzinę… Obudziłam się chyba koło godziny 7 z lekkim bólem głowy, który przypominał mi o udanym wieczorze. Ale chwilę później ogarnęła mnie wściekłość. TIR już dawno oczywiście pojechał , i była to godzina, w której TIRy już nie mogły jeździć. Taka wkurzona pobudziłam resztę. Darek nie wierzył, żeby udało nam się szybko coś złapać i jeszcze tego samego dnia być w Polsce. Ja z każdą godziną bezskutecznego łapania stopa, też się z tym godziłam…
Chyba koło godziny 10 zatrzymało się autko z czeskimi tablicami. Mieszana niemiecko – czeska para w średnim wieku jechała aż pod Drezno!!! To był cud. Przed nami było jeszcze kilka godzin jazdy, niemniej Drezno jest już rzut beretem od naszej granicy. Kierowca też nie żałował gazu. Po południu byłyśmy już w okolicach Chemnitz, gdzie na dość dużym parkingu wysadzili nas nasi wybawiciele.
Kolejny odcinek był bardzo króciutki – zabrała nas rodzinka niemiecka z przepięknym psem. I oni na naszą prośbę wysadzili nas na dużym parkingu już pod Dreznem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kostka
Konstancja Pawlik-Szałata
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 60 wpisów60 3 komentarze3 461 zdjęć461 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
25.05.2007 - 12.11.2007
 
 
08.07.2008 - 02.08.2008
 
 
11.08.2008 - 16.08.2008