Wylądowałam w Vancouver.Pierwsza noc bez bagaży i z niczym przy sobie.
Następnego dnia myśli były zajęte statkiem - przyjęcie, mnóstwo papierków. Statek zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Infinity ruszał o 17. Kilka minut wcześniej przyleciał nasz szef z nowiną, że część naszych bagaży dostarczono. Z powrotem w Vancouver będziemy dopiero za tydzień - dobra to więc wiadomość.
Zaczynamy. Przez 4 miesiące będzie tydzień w tydzień ta sama trasa:
Vancouver - Inside Passage - Ketchikan - Hubbard Glacier (podpływamy do lodowca) - Juneau - Hoonah - ocean - Vancouver - Inside Passage.........