Columbia zadziwiła mnie swymi kolorami. Ryneczek i ciasne uliczki zaczęły przypominać mi Europę. Nie jest to jeszcze bezpieczny kraj, niemniej ludzie są otwarci. Zawitaliśmy tam trzy razy. Podczas ostatniej wizyty trafiliśmy na ichniejsze święto niepodległości. Ludzie poprzebierani za diabły, z wymalowanymi smołą twarzami... Chodzili ciągnięci przez innych na łańcuchu.. Czy to symbolika wyzwolenia z niewoli? I kolejny specyficzny sposób świętowania - sypanie mąką wszystkiego i wszystkich. W ten sposób oberwały nasze aparaty - i odechciało nam się zdjęć. Więc ze święta niepodległości nie ma żadnego. Ale tyle uzbrojonego wojska na ulicy, pilnującego porządku, to ja jeszcze nie widziałam...